"Bodyguard i żona zawodowca", czyli głośno, wulgarnie i bez szału...


„Bodyguard i żona zawodowca" (2021)

komedia, akcja
Reżyseria: Patrick Hughes
Kraj:USA, Wielka Brytania




Wstęp

W roku 2017 na ekrany kin wkroczyła komedia akcji pod tytułem nawiązującym do dzieła Luca Bessona "Bodyguard Zawodowiec". W rolach głównych mogliśmy zobaczyć Rayana Reynoldsa i Samuela L. Jacksona. Była to komedia o zawrotnym tempie i niezliczonej ilości wulgaryzmów - mi się jakoś specjalnie nie podobało, ale znalazło się parę momentów śmiesznych, czy chociażby zabawnych. Skoro film zarobił niemały pieniądz to chyba jedynym logicznym krokiem będzie nakręcenie długo niewyczekiwanego sequela: "Bodyguard i żona zawodowca" (ang. The Hitman's Wife's Bodyguard – idealny łamaniec językowy).

Oczywiście nie mogło zabraknąć zwiastunów, do których hiperłącza znajdziecie poniżej (link).



Zacznę od pozytywów, czyli od Rayana “Deadpoola” Reynoldsa, który gra ochroniarza Michaela Bryce’a. Gra postać perfekcjonisty z wieloma dziwactwami, ale i zaletami. Traci swoją licencję “bodyguarda” co sprawia, że traci sens swego życia i nie może się pozbierać. Zwraca się do lokalnego psychologa, który zaleca mu odpoczynek i wakacje w Capri, we Włoszech. I właściwie to tyle bez zdradzania fabuły. Przejdźmy do mięsa, a właściwie do mniej świeżej części filmu.

Na samym początku pragnę zaznaczyć, iż nie należę do docelowej grupy odbiorców. Pierwsza część była jak dla mnie słaba, ale miała elementy, które mogły rozbawić, bądź wywołać banana na twarzy, ba - rozśmieszyć. Założyłem, że skoro pierwsza część była nienajlepsza, to druga powinna poprawić wszystkie błędy i wzbudzać wszechobecne salwy śmiechu, co nie?

Oj, nawet nie wiedziałem jak bardzo się myliłem.


"Chcesz powiedzieć, że kręcimy drugą cześć,
ale nie masz na nią pomysłu?"


Fabuła

Ogółem cały film skupia się nad tym, że płatny zabójca Darius Kincaid (Samuel L. Jackson, czyli nasz asasyn[!sic] bez kodu kreskowego z tyłu głowy) i Sonia, która bynajmniej nie jest czerwona, Kincaid (Salma Hayek, nowa postać i żona Dariusa) chcą założyć rodzinę i mieć dzieci, ale coś im nie idzie. Myślę, że mógłbym się przejąć ich losami, ale tego nie zrobię, bo film w sumie nie wie o czym chce być, albo CZYM. Pomimo licznych prób zbliżenia coś jest nie tak, a na dodatek Dariusa porywa mafia czy coś.


Michael, Sonia i Kincaid, którzy najwidoczniej nie wiedzą,
że za ich plecami czai sie ninja uzbrojony w karabin.


Sorry, za tak lakoniczny opis i poniekąd wstęp, ale fabuła była bardzo chaotyczna i kiepsko poprowadzona. Prócz Rayana (którego w sumie nie lubię w filmach, ale tutaj wyjątkowo mi przypadł do gustu) mam wrażenie, że nikomu tak naprawdę nie zależało na tym filmie. Samuel nawet jak przeklina jest nudny (szok i niedowierzanie), a same przekleństwa nie są jakieś wymyślne. Salma jest po prostu irytująca, gdyż cały czas wydziera się w niebogłosy i chyba ma problemy psychiczne. Morgan Freeman gra jakby nie lubił swojej roli. Antonio Banderas chyba jako jedna z niewielu osób bawi się swoją rolą, ale w sumie polega ona na wiecznym mówieniu półgłosem.


"Ile razy jeszcze rozwalimy tą przednią szybę?"
Samuel is NOT amused...


Teoretycznie sceny akcji i wybuchów są dobrze nakręcone, ale jakoś nie sprawiają radości i nie wgniatają w kinowy fotel. Ten sam problem miałem przy filmach "Likwidator" (2013) oraz "Maczeta 2", niby wszystko było OK, ale czegoś brakowało. Humor jest bardzo kiepski - co jest bardzo osobistym odczuciem, ale co mi tam i tak wyrażę swoją opinię - jakby jedyny dowcip polegał na wulgaryzmach i odniesień do stosunków płciowych. Ok, rozumiem - w pierwszym filmie było podobnie, ale tutaj jest tak jakby jeszcze gorzej. Tak, tego typu żarty mogą być śmieszne, ale trzeba umieć je napisać, a nie rzucać "k****mi" na lewo i prawo bez zastanowienia.


Podsumowanie & oceny końcowe

Wiecie, jest taka rzecz... idziesz na film, nie masz żadnych oczekiwań względem wybranego seansu, a w efekcie dostajesz coś jeszcze gorszego. Siedzisz w fotelu i czekasz aż produkcja się skończy i pokaże ubłagane napisy końcowe, a ty będziesz mógł w końcu wyjść. Tak jak wspominałem wcześniej początek filmu jest ok, a reszta to już sieka po całości i najgorszej jakości mielonka turystyczna. Jeżeli nie dbam o to, co się stanie z głównymi bohaterami, to nie dawajcie mi "tkliwych" scenek z ich problemami, bo po prostu mało mnie to obchodzi. Najlepsze sceny to te, gdzie prawie ginie jeden z głównych bohaterów, czyli znak firmowy każdego dobrego filmu – oczywisty sarkazm.

Przejdźmy do ocen cząstkowych i końcowych.

  • FABUŁA: 2/10
  • SCENY AKCJI: 6/10
  • HUMOR: 1,5/10
  • (Specjalnie daruję sobie składową "odbiór osobisty", ponieważ nie chcę zaniżać oceny końcowej.


OCENA KOŃCOWA:

3/10 

Od samego początku w filmie panuje nuda, oklepane sceny akcji i niskich lotów humor. Produkcja nie broni się muzycznie, a nawet aktorsko wypada "tak sobie". Reżyser zapowiedział chęć nakręcenia trzeciej części, ale może lepiej niech sobie odpocznie i przyłoży się do swoich projektów, albo niech czyta te scenariusze po siedem razy zanim się zgodzi.

Jeżeli potrzebujecie lekkiego kina dla dorosłych z masą niewybrednych żartów, to jest to produkcja dla was. Jeżeli pokochaliście pierwszą część, to z pewnością druga również rozbawi was niejeden raz. Wiem, że trochę przeczę samemu sobie, ale nie ukrywajmy - nie wypowiadam się w imieniu jakiejś społeczności. Jest to moja osobista opinia.



Michael Bryce i jego kopia "Sekretu" Byrne'go Rhoda.
To chyba dowcip, ale nie mam pewności...


Nie wiem co jeszcze napisać, po prostu film był nieciekawy i bez polotu. Naprawdę ciężko jest mi tutaj cokolwiek opisać, bo nic nie jest szczególnie warte uwagi. Smutne jest to, że jest to jeden z pierwszych filmów jakie zobaczyłem po otwarciu kin. Nie ma co, świetny początek...

Jedyne co warto zobaczyć to sceny akcji, ale uwierzcie mi, że nie tracicie wiele. Po prostu zróbcie sobie przysługę i poczekajcie aż film będzie dostępny online za jakieś grosze (albo jak poleci na TV Puls). Wybierzcie się na coś lepszego, ale z drugiej strony róbcie co chcecie ze swoim wolnym czasem. I tak zmarnowaliście go czytając tą recenzję. 😊


Do następnego wpisu,

Crimson.



Źródła:

Komentarze