"Metallica - Through the Never": czyli przygody chłopca i jego lalki


„Metallica - Through the never” (2013)

koncert, thriller
Reżyseria: Nimród Antal
Kraj: Australia, Niemcy, USA


Wstęp

Nie będę ukrywał, że trochę mi zajęło nim podjąłem ostateczną decyzję o obejrzeniu filmu na temat Metallicy. O dziwo, nie jest to dokument w stylu "Some Kind of Monster" z 2014 roku, lecz swego rodzaju film akcji nawiązujący (jak to mówią członkowie zespołu) do takich dzieł jak "The Song remains the Same" czy"Pink Floyd: The Wall". Ośmielę się stwierdzić, iż takie porównania są wyolbrzymione i niezgodne z zamysłem pomysłodawców.

Lista sekcji recenzji:


Osobą odpowiedzialną za M-TtN (skrót Metallica – Through the Never) jest reżyser węgierskiego pochodzenia Nimród Antal. Ma on na swoim koncie takie produkcje jak Predators (2010), Motel (2007), czy Węgierska robota (2017). Żadnego nie widziałem, więc nie mogę się wypowiedzieć w tym temacie. Dodatkowo grał ochroniarza z filmie Maczeta (2010)... film kojarzę, ochroniarza – nie.

Dla chętnych oczywiście zamieszczam zwiasun (https://youtu.be/2Z-g053X390).



Jak czytamy w opisie DVD z filmem na stronie ceneo.pl (https://www.ceneo.pl/30306130#tab=spec): "Przełomowe, napędzane drapieżną muzyką widowisko filmowe. Dwadzieścia cztery kamery rejestrowały występ legendarnego zespołu na jednej z najbardziej wyrafinowanych scen koncertowych świata. Spektakularny koncert, który przenika się z pełną akcji, mroczną opowieścią. Podczas realizowanego z ogromnym rozmachem koncertu grupy Metallica, młody członek ekipy koncertowej, Trip (Dane DeHaan), dostaje zlecenie odebrania niezwykle ważnej przesyłki. Rutynowe z pozoru zadanie przeradza się w groźną, surrealistyczną odyseję, którą muzycznie ilustruje Metallica, wykonując na żywo swoje fenomenalne utwory. Zdeterminowany, by dostarczyć przesyłkę, zdany wyłącznie na siebie Trip pokonuje opustoszałe ulice miasta."

Sam skaczący Robert  określa film tymi słowami: "We've obviously been influenced by some of the great music films of the past – The Song Remains the Same, or what Pink Floyd did with The Wall," mówi basista zespołu Metallica, Robert Trujillo. "But this is pretty unique. It's like a cross between Mad Max and The Twilight Zone."


Robert jak chyba jest nie w sosie.
(Photo by Photos : Carole Segal - © 2013 - Picturehouse Entertainment)

No cóż. Zobaczmy ile w tym prawdy.


Fabuła

Właściwie to nie ma tutaj co pisać wiele, bo równie dobrze mógłbym wam dać po prostu set-listę z koncertu. Ale postaram się przedstawić najważniejsze wydarzenia, składowe, ujęcia jakże barwnych bohaterów z tak głęboką historią i głębią emocji. 

No, to kwestię bohaterów mamy załatwioną, przejdźmy do scen.

Film rozpoczyna się gdy jakiś koleś (grany przez Dane'a DaHaana) przyjeżdża za kulisy, by dostać zlecenie na dostarczenie ultra-ważnej przesyłki. No i to tyle w sumie, bo nic więcej się nie dowiadujemy o naszym bohaterze, jego motywacji, zarobkach, czy czymkolwiek. Po prostu ma samochód z powiesz oną lalką i jedzie po przesyłkę dla zespołu. Po drodze poznaje wiele postaci, przeżywa epickie przygody i w ogóle jest fajnie.

Jedną z moich ulubionych scen jest wypadek na jezdni, gdzie czarnoskóry biznesmen(?), grany przez Petera Bryanta, ucieka zakrwawiony z miejsca wypadku , a w tle słyszymy intro do „One” ponieważ "I can't remember anything"? Nie widzimy tej postaci już nigdy w filmie, więc zakładam że pobiegł do domu na kolację albo ważne spotkanie w biurze. Chwilę później koń ciągnie za sobą zwłoki policjanta niczym pług. Parzystokopytny i doręczyciel wymieniają spojrzenia. Koń idzie dalej – koniec sceny.


Ciekawe co wypluwa ten koleś z lewej strony...


Jedna z ciekawszych scen zapadająca w pomięć, to scena samopodpalenia głównego bohatera. Nie pytajcie, nie wiem jak wpadł na ten genialny pomysł. Później rzuca się z piąchami na rzezimieszków, czym niczego nie osiąga. Następnie leży na ziemi, a tamci kolesie okładają go dechami i czym tylko mogą – a wszystkiemu akompaniuje kawałek „Battery”. Następnie nasz bohater wpada do zbiornika z wodą... koniec sceny. :)

Żeby lepiej wyobrazić sobie wszystko, muszę napisać że w filmie pojawia się tajemniczy koleś w masce przeciwgazowej z młotem ujeżdżający wierzchowca. Wiem jak to brzmi, ale zaakceptuje ten fakt. W jeszcze ciekawszej scenie podpalony członek ekipy technicznej wbiega na scenę, a James H. Przerywa utwór – warto tutaj wspomnieć, że Lars jako ostatni przerywa swoją grę. Następnie główny bohater uderza młotem w asfalt, a nieznany jeździec apokalipsy zamienia się w pył podczas szarży na swoim rumaku. Miasto się wali, a doręczyciel klęczy na ziemi. Podpalacz zostaje wyniesiony na noszach przez służby medyczne, a James pyta publikę czy powinni grać dalej. Logiczne postępowanie gdy ktoś prawdopodobnie został wyniesiony z poparzeniami pierwszego stopnia. Wiem, że jest to wszystko ustawione ale załóżmy że tak nie jest. Po tej akcji Metallica gra „Hit the Lights” a zapach palonego ludzkiego mięsa podkreśla urok dzisiejszej nocy.


Lars! To niekulturalne tak pokazywać język!
Po prostu brak manier...


Najważniejszy element filmu to tajemnicza torba, którą ma dostarczyć główny bohater. Przez cały film nie dowiadujemy się co w niej tak naprawdę było, więc zakładam że był tam skradziony pendrive Kirka z pomysłami na utwory. Nie wiem czemu miało to służyć... Prawdopodobnie miał być to element równie tajemniczy jak walizka z "Pulp Fiction", albo to co szeptał Bill Murray w końcówce filmu "Między słowami" (2003). Niestety, ale tak nie jest i nie ma to najmniejszego znaczenia. Może w sequelu dowiemy się co było w torbie.

Rozpisałem się, więc kończmy sekcję fabularną i wchodzimy w oceny końcowe i podsumowania.

P.S. Główny bohater nazwya się "Trip" - sprawdziłem na IMDb.


Chłopiec, stadion i jego lalka.


Soundtrack

Obiecana setlista, którą możecie kupić na płytach CD i posłuchać w domowym zaciszu bez szukania swojej ulubionej kukiełki i uciekania przed koniem z jeźdźcem i młotem/siekierą.

  • The Ecstasy of Gold
  • Creeping Death
  • For Whom the Bell Tolls
  • Fuel
  • Ride the Lightning
  • One
  • The Memory Remains
  • Wherever I May Roam
  • Cyanide
  • ...And Justice for All
  • Master of Puppets
  • Battery
  • Nothing Else Matters
  • Enter Sandman
  • Hit the Lights
  • Orion


Uśmiechnięty James jest uśmiechniętym Jamesem. Czy jakoś tak...


Podsumowanie & ocena końcowa

Jak możemy łatwo zobaczyć, setlista na koncert została dobrana naprawdę dobrze. Nie zabrakło klasyków takich jak "Master of Puppets", "Orion", "Fuel" i "For Whom the Bell Tools". Fani nowszego materiału (Death Magnetic) i utworów typowo „pod publikę” znajdą tutaj coś dla siebie. Jak to dobrze, że film został wydany długo przed premierą krążka z 2016. :)

Ale chwila, CHWILA!? Gdzie są utwory z albumu, którym Metallica tak bardzo szczyciła się gdy go nagrywali? Mowa oczywiście o ich Opus Magnum, czyli St. Anger!? Nic z tego albumu? W takim razie skoro tak, to ode mnie zero na dziesięć oraz chmurka ze płaczącym słoneczkiem!!!

Ale wracając do "emocji" jakie towarzyszyły podczas oglądania produkcji: w moim przypadku były to obojętność, sprawdzanie zegarka, szukanie błędów w filmie i wszechobecna nuda. Film próbuje, powtarzam "próbuje", być kontrowersyjny i z pazurem, ale wychodzi to naprawdę marnie i wręcz bezsensownie. Nie wierzcie w puste zdania krytyków (pożal się Boże Peter Travers z Rolling Stone), określają film jako "bezkompromisowe przedstawienie rock'n'rollowej anarchii" i zachęcają NIE do oglądania, tylko do "przeżywania" [https://www.rollingstone.com/movies/movie-lists/fall-movie-preview-2013-41443/metallica-through-the-never-9-27-226580/]. Taaaa... jaaaaasne... Ponieważ Rolling Stone jest tak wartościowym magazynem. Gazeta, która wiecznie krytykowała Led Zeppelin, czy Jethro Tull jacy to oni są żałośni, żeby potem dać ich po wielu latach w „TOP X najważniejszych -wstaw tutaj coś tam rodzaj- albumów”.


- Ty! Patrz co o nas napisał ten pseudo "recenzent"!
- No... Jak go złapię, to za karę każę mu przesłuchać całe "Hardwired"!
- To mu da do myślenia, Trip.


Oglądając jeszcze raz film do recenzji miałem wrażenie, że marnuję swój czas. Jednak nie mogę odmówić jednego filmowi: wszechobecnego śmiechu towarzyszącego każdej „artystycznej” wizji. Krwawiąca gitara Kirka, nikogo nie obchodząca torba z tajemniczą zawartością czy bezsensowne samopodpalenie bohatera to tylko parę przykładów jak nakręcić coś ale jednocześnie nic. Wycinając sceny fabularne dostajemy całkiem efektowny koncert ze świetnym repertuarem, dlatego jedyne co mogę powiedzieć to kupcie płytę z soundtrackiem, nie marnujcie pieniędzy na DVD – no chyba, że chcecie się trochę pośmiać. :)

No cóż. Po tym jakże wyczerpujący artykule przechodzimy do oceny końcowej, na którą składa się parę składników.

  • MUZYKA: 8,5/10
  • FABUŁA: 2/10
  • OGÓLNE WRAŻENIA: 3/10

OCENA KOŃCOWA:

3,5/10 

(jako sam koncert - 8.5/10)


Film... przepraszam, WIDOWISKO MUZYCZNE - a nie, według twórców to thriller/koncert... nieważne. Filmowa chimera spełnia swoją rolę jako nagranie koncertu z zaaranżowanymi sytuacjami i pokazami wizualnymi, muzycznymi i doznaniowymi. Nie wiem jak sprawdzał się opisywany twór w kinie, lecz na pewno dla fanów zespołu Metallica było to niezapomniane przeżycie zobaczyć swoich ulubionych bohaterów na srebrnym ekranie, chociaż w tym przypadku wystarczy ekran z dowolnego rodzaju metalu (wiecie, srebro... metal... taki dowcip). Polecałbym ołów, żeby promieniujący bezsens niektórych scen nie zaszkodził nikomu. Taki żart...


*wah-wah-waaaaaah na puzonie*


I tym muzycznym akcentem kończę recenzję, lekki wywód na temat tego małego potworka. Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia, popołudnia czy wieczoru. I pamiętajcie: gdy ktoś was zaatakuje, samopodpalenie nie jest najlepszą formą samoobrony. :)

Pewnie dostanie mi się za tą recenzję od pewnych osób, ale co tam... Takie jest moje zdanie o tym filmie i nic na to nie poradzę.


Do następnego wpisu!

Crimson


P.S. Na radarze mam również film zespołu Slayer, ale mam nadzieję że będzie o niebo lepszy. Prawda? Prawda... ? :|

P.S.2. Dzięki za pomoc przy korekcie tekstu dla BlaLba.


Źródła:

Komentarze