"Fame and Misfortune"
Sezon 7, odcinek 14
Odcinek zaczyna się kłótnią pomiędzy dwiema klaczkami, Toola Roola & Coconut Cream, które przestały być przyjaciółkami (bez benefitów, w końcu to dzieci :P ) i obrzucają się słodkimi przekąskami i pysznymi łakociami. Sytuacja ta nie pozostaje bez echa gdy nasza główna bohaterka Twilight Sparkle obrywa lodami prosto w grzywę. Zaciekawiona dowiaduje się o całej sytuacji i naprawia ich relacje bez pokazywania tego na ekranie. Dostajemy lekcję od księżniczki przyjaźni dla tych dwóch klaczek, które natychmiastowo godzą się i zapominają o konflikcie.
![]() |
Twilight nie jest najwidoczniej zadowolona z faktu, iż została zbombardowana lodami. |
I to jest moim zdaniem rola Twilight jako księżniczki, a nie jakieś latanie tu i tam i nic nie robienie, albo jak zwykle interpretowanie wszystkiego w zupełnie złym świetle. Bohaterka przypomina sobie, że gdzieś już słyszała podobne zdanie i czym prędzej pędzi do biblioteki. Przypomina sobie, że cytat pochodzi z DZIENNIKA PRZYJAŹNI (patrz sezon 4 odcinek 3 „Castlemania”), który wraz ze swoimi przyjaciółkami prowadziła w sezonie czwartym... znaczy się po tym jak odnalazły Zamek Dwóch Sióstr. Podążając dalej za fabułą pojawia się Starlight Glimmer, żeby rzucić dowcipasem i tyle.
Ok i to było naprawdę ciekawe. Dostajemy motywy z poprzednich przygód księżniczki i jednocześnie coś, czym Twilight miała się zajmować od początku nadania tytuły szlachetnego - nauczać kucyki przyjaźni, gdy np. mają konflikt czy rozbieżność zdań w taki sposób, by dać przykład a nie robiąc mentorski monolog, który jest suchy, bez poparcia i (nie ukrywajmy) sztuczny. Rozwiązanie problemów klaczek było jak najbardziej czymś dobrze przemyślanym i bardzo przyjemnie było zobaczyć taką sytuację, gdy księżniczka przyjaźni naucza o przyjaźni. Niestety nie mogę takiego czegoś powiedzieć o odcinkach w stylu „Tanks for Memories" czy ten odcinek o dwóch klanach co ze sobą walczyły. Plusik dla Tłalota za takie zachowanie i dla pisarzy odcinków, a także edytorów. Równie miłym akcentem jest to, że gdy w sezonie czwartym założono dziennik Twilight wyraziła swoją nadzieję na to, że spisane doświadczenia i lekcje głównej szóstki kucyków staną się czymś pożytecznym i może kucyki w przyszłości nauczą się czegoś wartościowego w oparciu o ich zapiski.
Następnie mamy intro i *gasp* M. A. Larson napisał ten odcinek. Witaj z powrotem kolego na pokładzie załogi nazywającej się bro(w)nies. Co prawda napisałeś odcinek "Magical Mystery Cure" za który głupsza część fandomu cię nie lubi, ale ja na to patrzyłem wtedy zupełnie inaczej. Rozwinę jeszcze motyw "pisania scenariuszy i autorów" później w podsumowaniu, bo warto o nim wspomnieć.
Kolejnym punktem naszej przygody jest ogłoszenie szczęśliwego faktu odnalezienia dziennika i podzielenie się tą wspaniałą nowiną z przyjaciółkami. Wszystkie oczywiście są uradowane i wspominają sobie dobre stare czasy jak walczyły z całym złem w Equestrii, miewały śmieszne i pełne morału przygody czy po prostu poznawały nowych przyjaciół czy tam przyjaciółki. Zauważyłem jak fajne są te nawiązania i oddanie charakteru postaci poprzez charakter pisma czy też styl zdobienia stronic. Applejack zostawiła rozgniecione jabłko na swoich stronach a Fluttershy pisze tak małymi literkami, że nie wiadomo co tam jest napisane i by zostawić jak najwięcej miejsca dla swoich koleżanek. Rarity pisze wszystko wymyślnymi literami z masą zawijasów, Rainbow Dash nie szanowała swoich stron i chyba z nimi stoczyła niejedną walkę. Pinkie Pie nawaliła confetti do swoich stron, które oczywiście za każdym razem eksploduje. Doceniam takie smaczki. (Chociaż dalej nie wiem jak pisała Twilight, ale znając ją to będzie najczytelniejsze pismo świata i najbardziej zadbana strona.)
![]() |
Czy ma Pani może chwilę aby porozmawiać o naszych paniach i stwórcach, Lunie i Celestii? |
129 złotych!?
Tak, 129 złotych!
![]() |
Już dzisiaj w sprzedaży największy bestseller! Kup dziś i nie bądź LAMĄ! |
![]() |
Ten źrebak chyba zbyt intensywnie wpatruje się w naszą kochaną Applebloom... |
Btw. Jest tutaj naprawdę dobra scena jak wcześniej wspomniane na samym początku walczące słodkościami klaczki ponownie krzyżują szpady. Na pomoc przychodzi ponownie Twilight, która sugeruje im, aby zapoznali się z lekcją przyjaźni jakiej doświadczyła Rainbow Dash w Rainbow Falls. Wspaniały motyw i pouczający. Klaczki oczywiście z chęcią biorą się do lektury – kolejny zadowolony klient.
![]() |
"Czyli mówisz, że napisałeś już dwanaście opowiadań o mnie? Nice. |
Następna scena przedstawia nam Twilight (duh) przechadzającą się wraz z Starlight „Zapchaj-dziura i Zróbcie o Mnie Zabawki” Glimmer po uliczkach Ponyville. Sparkle przekazuje swoje obawy swojej przyjaciółce i zaczyna powątpiewać w słuszność wydania tomu. Wtem udaje im się usłyszeć rozmowę dwóch kucy, którzy widocznie są fanami Dziennika przyjaźni i nawet przyznają, że jest inspirujący. Twilight cieszy się, że w końcu ktoś prawdopodobnie uczy się czegoś wartościowego w swoim życiu. Wcześniej wymienione kucyki wspominają jednak również o tym, że autorzy powinni WYWALIĆ wszystkie strony, które pisała Rarity bo według nich jest zarozumiała, nieciekawa, arogancka, cyniczna, skoncentrowana tylko na swoich sukcesach, egocentryczna i egoistyczna. Dla nich jej wstawki są po prostu zbędne i psują całą książkę. Na domiar złego całej tej rozmowie przysłuchiwała się też Rarity i w tym momencie jej serce zostaje przebite wielokrotnie sztyletami a łzy płyną z jej oczu. Natychmiastowo załamuje się i z płaczem ucieka jak najdalej z tego miejsca. Twilight czuje współczucie dla białego jednorożca i w te pędy biegnie za nią, aby ją pocieszyć. Aż tu nagle ni stąd ni z owąd…
![]() |
( ͡° ͜ʖ ͡°) |
![]() |
To znowu wy? Czego chcecie... |
![]() |
Zgińcie! Przepadnijcie! The power of Celesia and Luna compeles you!!! |
![]() |
Eeee... ja może to tutaj zostawię... o_O |
Mieliśmy takie akcje jak w „Lesson Zero” czy „Inspiration Manifestation”. Odpały Rarity ostatnio ograniczyły się do lekkiej dramy, używania swojej sofy do płakania czy po prostu do hiperwentylacji, jednak teraz… Oł-maj-gad… mimo, że ta scena jest krótka, to ją UWIELBIAM. Wygląda na to, że animatorzy pozwolili sobie na nieco zabawy i stworzyli gorzko-słodką scenę rozpaczy Rarity. Dawno tego nie było w serialu i teraz sobie uświadomiłem jak bardzo projektantka z Ponyville zawsze sprawdzała się w takich scenach. Cała mimika twarzy i oczywiście jak zwykle genialny głos Rarity wypada znakomicie. Jednak jednocześnie jest tutaj mały zgrzyt. W związku z tym, że Rarity jest bojkotowana przez anty-fanów duża część kuców anulowała u niej zamówienia na stroje. Serio? To jest powód? Zresztą nie znam się na świcie mody. Wtem jak grom z jasnego nieba wpada…
![]() |
Jeszcze jedno zdjęcie i to kopytko wyląduje między twoimi oczami! |
![]() |
~ How could this happened to meeeee... ~ |
… nie no żarty sobie stroję. Tak naprawdę mówi: „I wish we had never released that journal”. Idealnie to streszcza każdą emocję i walkę z winą w duszy Twilight. Kończy się scena, a tutaj bez uprzedniego ostrzeżenia…
![]() |
Wściekłe kuce. |
TWILIGHT SIEDZI PRZY OKNIE… ? Ok, mamy teraz tak zwaną scenę emocjonalną. Pojawia się Starlight Glimmer, która będzie osłodą i miodem na rany przyjaciółki. Zostało nam 6 minut odcinka, więc zbliżamy się do ostatecznego pojedynku. Twilight oczywiście mówi jak jej jest przykro, że publikacja dziennika przyniosła tak opłakane rezultaty. Starlight oczywiście pociesza ją, jednak ma to niewielki wpływ na poglądy księżniczki przyjaźni. Interesujące i ładne są małe akcenty w tle a warto zaznaczyć, że znajdujemy się w pokoju Twilight z lustrem. Zawieszone są tam przeróżne zdjęcia pokazujące wartościowe chwile z życia alikorna, takie jak: czasy spędzone ze swoją opiekunką z dzieciństwa (sexy) Cadence, moment gdy Rarity rozmawiała o sukience z Fluttershy, scena z momentu jak Spike zdobywa berło smoków (WTF!? Kto wtedy robił zdjęcia? A… pewnie Rarity nosem…) i inne. Mała rzecz, a jest naprawdę wartościowym szczegółem w tej scenie. Symbolizuje poniekąd jak miłe jest wspominanie takich chwil, a jak czasami wszystko może się obrócić przeciwko nam gdy ktoś zinterpretuje je po swojemu. Niestety, ale tą wzruszającą chwilę niszczy rozwścieczony tłum bronies, znaczy KUCYKÓW FANBASE’OWYCH manifestujący swoje idiotyczne, debilne, kretyńskie, kiepskie, małostkowe, infantylne, nacechowane stronniczością hasła jak na jakimś puczu – brakuje im tylko czarnych koszul. Przed drzwiami stoi Mane6 bez Twilight_Sparkle.gif i nie ma już dokąd pójść, bo nie da się uciec od tych żałosnych fanów. Bohaterki naszego serialu są…
![]() |
Nawet Fluttershy, którą tak wszyscy męczą o jej słabe zmiany pod względem asertywności, przez chwilę wyglądała tak jakby chciała sprzedać liścia biednej Rarity. |
ZDESPEROWANE! Nie mają chwili spokoju, załamanie nerwowe czai się za każdym kątem, palpitacja źrenic jest nieunikniona, nerwica, stany lękowe i ogółem zmiana podejścia do życia. Wychodzi na to, że każdy kucyk, który był z czegoś zadowolony częściowo dostał w nadmiarze i przesadnie. Oczywiście wszyscy się zgadzają, że coś trzeba z tym zrobić i niby na pomysł wpada nie kto inny jak nasz przyjazny sąsiad Starlight Glimmer z planem, którego nie chce nam ujawnić (widzom) bo to pewnie ma być niespodzianka, albo niespodziewajka [!sic].
![]() |
FS + RD - confirmed! (RainbowShy albo FlutterDash) |
Poniżej garść screenów z odcinka wraz z mało znaczącym komentarzem, ponieważ myślę że piosenka miała fajny "teledysk". Oczywiście będą przeplatane z tekstem, żeby nie tworzyć sztucznego tłumu obrazkowego.
![]() |
And than they kissed. |
I tutaj chciałbym się na chwilę zatrzymać i pochylić nad tymi argumentami tłumu, wątpliwościami i zarzutami pod kątem naszych tęczowych bohaterek. Oburzenie wywołuje na przykład to, że (jak to mówi pewna starsza klacz w białych włosach i maści) Twilight Sparkle była lepiej napisana zanim dostała skrzydła i w ogóle. Oczywiście wy powiecie, że to takie doszukiwanie się na siłę nawiązań do fandomu i tej wielkiej dramy jaka panowała po premierze finału 3 sezonu MLP, gdzie Twilight rzeczywiście dostaje skrzydła i oficjalnie staje się alikornem. Czy ja wiem? Raczej muszę się nieco nie zgodzić, ale co mi tam… Dziennik został założony w sezonie 4, więc oczywistym jest, że po koronacji. Skąd taki argument? Czyżby Twilight pisała w dziennikach WSZYSTKO nawet to co się stało przed? A może przeniosła się do przeszłości by spisać księgę o sobie samej? A może na zakrapianej alkoholem imprezce u Pinkie zaczęła spisywać dosłownie wszystkie swoje perypetie? Mniejsza o to…
![]() |
Nowa odsłona Małej Syrenki. Chociaż może w tym przypadku to "Mały Hipokamp" |
Wszystko jednak kończy się w naprawdę fajowej scenie. Podczas gdy Tłajlot i je koleżanki zdają sobie sprawę z tego, że logiczne argumenty nic tutaj nie dadzą. Pojawia się Starlight Glimmer w towarzystwie dwóch klaczek z początku odcinka. Chciały tylko powiedzieć naszym bohaterkom, że dzięki tej książce i wszystkim lekcjom jakie zostały w niej zawarte nauczyły się tak wiele o przyjaźni i dodatkowo ją wzmocniły. Twilight oczywiście akceptuje te słowa i wyznaje, że te wyrazy były dla niej właśnie tą małą rzeczą, która sprawia, że wszystkie lekcje jakich nauczyła się ze swoimi przyjaciółkami były tego warte – warte tej jednej małej chwili. Oczywiście wszyscy zapominają o tłumie i rzucają się w tak zwane „group hug”. *hugz* Uznają, że ich przygody były warte tyle zachodu i godzą się z tym jak źle został zinterpretowany dziennik.
Koniec odcinka. Uff… to był długi wywód a właściwie poniekąd całkowite streszczenie fabuły. Jak zawsze zapraszam do plusów i minusów, a potem pogadaniu sobie jeszcze o podsumowaniu.
PLUSY:
- cały pomysł i jego szlachetne działanie, dzielenie się doświadczeniem i swoimi przygodami ze wszystkimi kucykami w Equestrii,
- wspominanie dziennika przyjaźni, który przecież był tak ważnym elementem nauki o przyjaźni zaniechanym potem z niewiadomych powodów,
- odpały Rarity (nie no, naprawdę... tak dawno tego nie było, a przecież to tyle frajdy),
- piosenka, była dobra i naprawdę podobała mi się,
- Starlight Glimmer (tak, napisałem to) ale tylko w tej kwestii, że jak normalny przyjaciel próbowała pocieszyć kogoś, zrozumieć go, a nie stworzyć problem przyjaźni tylko po to aby samemu go naprawić. :/
- indywidualne podejście każdego kuca z Mane6 do prowadzenia dziennika,
- zakończenie, które naprawdę mi się podobało,
- ilość fajnych wizualizacji podczas wykonywania piosenki.
MINUSY:
- kuce w Equestrii to najwyraźniej banda nieogarów,
- zachowanie Applejack było co najmniej jakieś takie głupie... od kiedy to każdy kucyk to jej przyjaciel czy coś?
- mam wrażenie, że niektóre pomysły na zachowanie fanów było mocno przesadzone i irytujące.
ANI PLUSY, ANI MINUSY:
- odwzorowanie debilności fanbase'u wielu seriali/książek/filmów (tak, to tyczy się również fanów MLP:FiM),
- kopiowanie książek (a właściwie odnawianie zepsutych kopii) przy pomocy magii (neat)
- dlaczego kuce są takie niemiłe dla Rarity!?
- Equestria niczego się nie nauczyła a Mane6 tylko ustabilizowało swoje przekonanie o byciu bogami przyjaźni,
- nawiązanie do tych głupich sprzeczek w fandomie MLP np. koronacja Twilight, czy Applejack i Pinkie Pie naprawdę są spokrewnione jak to powiedziano nie do końca w serialu i etc. Teoretycznie jest to plus, ale zawsze będę utrzymywał, że fanbase jest okropną rzeczą i zwykle upadkiem większości dobrych seriali (co też jest tylko w połowie prawdą).
![]() |
Obowiązkowa dawka cukru - hug of death! *zawał* |
PODSUMOWANIE
Pierwsze wrażenia po obejrzeniu odcinka miałem mieszane. Z jednej strony cały pomysł publikowania książki wydawał się niezmiernie ciekawy, a z drugiej akcja jaka panowała podczas tej jednej przygody miała liczne wzloty i upadki. Często ciekawe pomysły były tłumione bardzo wyolbrzymionymi zachowaniami innych kucyków z tła, ale gdy jakaś scena miała pokazać swój potencjał – to pokazywała go w wystarczająco satysfakcjonujący sposób.
Wartym wspomnienia jest fakt iż scenariusz napisał sam M. A. Larson, który już wcześniej miał do czynienia z serialem i większość jego odcinków pokazywała klasę i zaangażowanie w świat wykreowany na potrzeby pastelowych kucyków czwartej generacji. Warto tutaj wspomnieć o odcinkach takich jak „Return of Harmony” czy „Luna Eclipsed”. Większość pisarzy, zwłaszcza tych nowych, wykazuje się nieznajomością klimatu serialu i braku odpowiedniego warsztatu jaki powinien być zaaplikowany w losy postaci. Dochodzi wtedy do bardzo dziwnych odcinków, które wręcz są nudne i psują rewelacyjne pomysły (przykładowo „P.P.O.V.”). Jednakże Larson pokazał, że mimo swojej nieobecności daje radę i pisze, może nie genialne, ale przyjemne odcinki utrzymane w duchu MLP.
Co do fabuły to muszę nadmienić, że nie jest aż tak szablonowa. Owszem, coś się dzieje potem wszystko idzie nie po myśli bohaterów i trzeba znaleźć rozwiązanie. Lecz tym razem mamy do czynienia z sytuacją gdzie Twilight Sparkle poprzez dobre intencje i wspaniały pomysł zasmuca swoich przyjaciół nie ze swojej winy. Biedna Twilight…
Zaskoczył mnie fakt, iż Starlight Glimmer została napisana w sposób „w miarę naturalny”. Nie emanuje już tą sztucznością i chęcią nauczenia się nowych rzeczy jednocześnie wykazując to nowe lęki przed sztucznymi sytuacjami. Tutaj jest miła, współczująca, służąca dobrą radą i bardzo fajną postacią. I o to mi chodzi! Zero sztucznych sytuacji, zero wymuszonych lekcji, zero głupiego humoru i tyle. Więcej nie mam do powiedzenia.
Ale niestety nie można wszystkiego chwalić. Zaskoczyła mnie głupota kucyków w Equestrii… Przecież księżniczka przyjaźni i jej przyjaciółki (które uratowały Equestrię parę razy) jest na pewno znana w szerszym gronie, a wszyscy zachowują się tak jakby pierwszy raz widzieli ich na oczy. Ale myślę, że to miał być cały dowcipas tego odcinka.
Następnie mogę się przyczepić do tego, że scenariusz chciał zawrzeć dużo rzeczy i wątków, ale może było ich za dużo? W ogóle gdzie był Spike gdy cały ten Armagedon miał miejsce? Gdzie była księżniczka Luna? A gdzie Celestia? Dlaczego brat Twilight nie odwiedził jej aby pogratulować? Dlaczego Applebloom ma czerwoną kokardkę a nie np. zieloną? Czy papier użyty do wydruku książek był ekologiczny? Kiedy poznamy alfabet, gramatykę i prawdziwą wymowę głosek w języku kucyków? Te pytania często pojawiały się w mojej głowie podczas oglądania tego odcinka z zapartym tchem.
Na ogromny plus moim zdaniem zasługuje napisanie odcinka skupiającego się w teorii na Twilight Sparkle, a tak naprawdę również i na pozostałym Mane 6. Tak rzadko widuje się tego typu odcinki, bo zwykle autorzy skupiają się na dwóch, góra trzech postaciach i na tym poprzestają. Zwykle przemycana jest Trixie i Starlight jako „te nowe przyjaciółki tak bardzo dopracowane i z tak bogatą historią”, a prawda jest taka że są jednym wielkim FANSERVICE. Ale to temat na inny czas…
Reasumując odcinek jest w miarę solidny, nie jest to szczyt geniuszu ale na pewno wiele radości dostarcza oglądanie całej akcji. Fakt, iż zachciałem obejrzeć jeszcze raz ten odcinek i dalej mi się podobał świadczy o tym, że ma w sobie potencjał. Owszem, akcja jest trochę przyśpieszona, debilność kucyków z Equestrii zakrawa o dzieło sztuki, niektóre zarzuty dla Mane6 są wręcz absurdalne, ale… w każdej scenie można było znaleźć co najmniej ten jeden plusik, który sprawiał że wszystko stawało się chociażby znośne. Nie podobała mi się scena pytań do Fluttershy, ale małe akcenty Twilight i Starlight naprawiły wszystko. Nigdy nie czułem się zdenerwowany jakąś akcją, czego nie mogłem powiedzieć o odcinku „All Bottled Up”, ale… to historia na inny dzień.
Ostatecznie pragnę wystawić ocenę dosyć surową, czyli 8,5/10. W mojej skali ocen oznacza to „Interesujący/Ciekawy” i tak właśnie było. Pomysł był ciekawy, reakcje Mane6 interesujące, rozwiązanie dosyć nietypowe, bo nie dawało w 100% satysfakcjonującego zakończenia jednocześnie będąc takim. (Polski taki Pro). Daję tutaj to 0,5 do oceny, gdyż po naprawie paru dziwactw odcinek miałby solidną dziewiątkę. Czy wrócę do tego odcinka kiedyś? Tak, chociażby dlatego, że Rarity dała niezły odpał w jednej scenie. :P
Komentarze
Prześlij komentarz