"Thrash Metal Blitzkrieg - vol. 1", czyli szybko i na surowo.

"Thrash Metal Blitzkrieg - vol. 1” (2005)

Thrash metal, black metal, speed metal
Kraj: Niemcy
Wydawnictwo: Deathstrike Records, Iron Bonehead Productions
Numer katalogowy: I.B.P. 026


„A co to ma znaczyć? Czy aby nie zapowiadałeś recenzji Destroyer – Dziewięć kręgów zła, Crimson? Co to ma znaczyć? Przestaję obserwować twojego super bloga! Koniec świata już blisko!” - pomyślał „nikt”.

Spokojnie, spokojnie moi mili... Już śpieszę z wyjaśnieniami. Dzisiaj chciałem posłuchać czegoś lekkiego i w miarę krótkiego bez zagłębiania się w zawiłą historię zespołu sięgającą odległej przeszłości. Więc pomyślałem, że czemu by nie rzucić okiem na jedną z trzech składanek o jakże wdzięcznej i wymownej nazwie: „Thrash Metal Blitzkrieg” z prawdziwie dwukolorową okładką, binarną paletą barw i w ogóle.

Zaczynajmy!

Na początku małe sprostowanie: wiem, że okładka posiada więcej niż dwa kolory - trzy. Ok, mamy to już za sobą, więc przejdźmy dalej.

Odpowiedzialne za składankę są wydawnictwa Iron Bonehead oraz Deathstrike Records, oba z ukochanych Niemiec. Płyta pojawiła się we wrześniu 2005 roku nakładem 1000 kopii na czarnych 7‑calowych płytach winylowych. Okładka swoją estetyką nawiązuje do  metalowego albumu Kreator – Pleasure to Kill oraz charakterystycznego stylu graficznego kanadyjskiego Voivod. Jakby tego było mało zobaczymy tam masę szkieletów, krzyże czy piłę łańcuchową dzierżoną przez kiepskiego naśladowcę serii Warhammer 40k.


Tak, dobrze widzicie. Płyta ma strony: Pleasure oraz Kill.

Na płycie usłyszymy w kolejności alfabetycznej:

Nie będę opisywał tutaj szczegółowo wykonawców, więc do każdego z nich dołączyłem poręczny link odsyłający do stronki niezawodnego i cenionego w gronie fanów ciężkiej muzyki: metal-archives. Bez zbędnego przedłużania przejdźmy jednak do samych utworów.

Składankę otwiera kolumbijski Skull z naprawdę dobrym kawałkiem zatytułowanym „Interceptor”. Szybkie riffy, tempo pędzące na złamanie karku i mocny wokal tworzą interesującą całość. Nie jest to dzieło wybitne, czy zapowiadające nowy kierunek w szeroko pojmowanym metalu, jednak ma to coś. Bardzo dobry utwór na początek składanki, w którym można usłyszeć niewielkie wpływy Voivod. Pierwsze wrażenie – pozytywne.

Następny jest Hangöver, który niestety ale mnie nie zachwycił swoją kompozycją i wykonaniem. Wydawałoby się, że jest tutaj wszystko czego można chcieć: szybkie tempo i surowy wokal, jednak jak dla mnie zabrakło tego czegoś. Dobrze, że utwór ma tylko nieco ponad 3 minuty, a nie więcej. Prosty kawałek od naszych polskich metali z prostszymi kompozycjami i surowym brzmieniem. Jak dla mnie było nawet znośnie i mimo wszystko nie można im odmówić black metalowego zacięcia.

Płyta jaka jest, każdy widzi. :)
(Sorry, ale nie miałem przy sobie lepszego aparatu)


Już teraz pragnę zaznaczyć, że następny w kolejce Pyöveli nie postarał się. Bez urazy, ale jest to chyba najsłabszy utwór z tej płytki, która i tak nie ma tak wiele kompozycji. Monotonna perkusja i bardzo nudna linia basu. Wokalista to taki finlandzki Tom Araya, co sprawiało wrażenie naprawdę surowej wersji kompozycji Slayera. Nie będę się rozpisywał na temat „Metal Revolution”, bo w żadnym wypadku nie jest to metalowa rewolucja, jak sugeruje tytuł. Ale nie mogę odmówić metalowej dwójce iście szaleńczego tempa kawałków. 

Natomiast ostatni kawałek od filipińskich szarpidrutów jest chyba najlepszą częścią tej metalowej składanki. Solidny thrashowy utwór, który jest po prostu daniem głównym na „Thrash Metal Blitzkrieg vol. 1”. Najdłuższy kawałek ze składanki (dokładnie 4 minuty i 39 sekund, czyli 279 sekund) i mogę was zapewnić, że chłopaki z Filipin wykorzystały swój czas najlepiej jak mogli. Bez cienia sarkazmu mogę powiedzieć, „Thrashing Metal Militians” posiada wszystkie te miażdżące elementy, których można się spodziewać po thrashowym zespole i ich grze. Solidny riff, pasująca perkusja, wokal i solówki – czego więcej chcieć? Dla mnie jest to najlepszy utwór z czterech dostępnych na płycie.



Po niedługiej analizie i zebraniu ocen cząstkowych moja średnia dla „Thrashing Metal Blitzkrieg” to słabe 7/10. Nazwa kompilacji zapowiada coś krótkiego i takie też dostajemy materiały do przesłuchania. Każdy zespół zaprezentował swoje możliwości w kompozycjach 3-4 minutowych. Niestety, ale dla mnie najsłabiej wypadł finlandzki Pyöveli, a zaraz po nim polski Hangover. Najlepsze kompozycje usłyszymy w wykonaniu kolumbijskiego Skull i Hangover z Filipin. Trochę to smutne gdy każda strona płyty to jeden dobry utwór i jeden słaby. Nic to! Jak zawsze podkreślam, że jest to moja osobista ocena, a jak wiadomo, każdemu podoba się co innego.


Moja ocena:

7/10


Na marginesie chciałem wtrącić, że trzy z czterech zespołów bardzo chciały nawiązać swoją nazwą do znanego Motörhead poprzez urocze literki umlaut. Dodatkowo przesłuchałem z ciekawości albumu Pyöveli i jako całość album broni się swoją surowością i szybkimi speed metalowymi riffami. Można posłuchać w wolnej chwili. :)

I oto kończymy rok 2020 – chyba jeden z najgorszych. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć szczęśliwego nowego roku i mam nadzieję, że 2021 będzie o wiele lepszy dla nas wszystkich i przyniesie wysyp naprawdę solidnych albumów.

Do następnego wpisu.

Cześć!


Nie zapomnijcie o moim instagramie, czy coś... 


Źródła:


Komentarze